sobota, 31 maja 2014

MAX FACTOR Creme Puff Puder prasowany 05 Translucent






Właśnie docierałam resztki mojego starego Inglota w kamieniu. Znaczy się, kiedyś będącego  w kamieniu, ponieważ Bubalek ekspresowo zamienił go w puder w kulkach. Okazało się, ze mam jednak odrobinkę szczęścia i w moje łapki wpadł Kultowy puder Max Factora, Creme Puff, który łączy w sobie właściwości podkładu i pudru. Cóż może być lepszego dla takiego leniwca jak ja? Nie wytrzymał nawet dnia, żeby poleżał spokojnie, zabrałam się za testowanie od razu :)




Opakowanie
Ze sklepu JP dostajemy zafoliowane pudełeczko. Nie ma ono zabezpieczeń w zamknięciu, po prostu nakładamy pokrywkę na puder. Nosiłam go w torebce w wąskiej kieszeni i nigdy się sam nie otworzył, ale starły się napisy z góry (na dole, na naklejce są jak nowe). W środku znajdziemy gąbeczkę, która można używać również na mokro. Niestety ta wersja nie posiada lusterka.




Zapach
Mocno perfumowany, kojarzy mi się z pudrami mojej mamy z czasów, gdy byłam małą dziewczynką. Mocny, ale świeży i przyjemny. Po nałożeniu na twarz niewyczuwalny


Konsystencja
Tradycyjny puder w kamieniu, niezbyt twardy, ale i nie za miękki. Jak dla mnie bardzo udana.




Działanie
Pierwszym rzutem nałożyłam puder na krem BB, tak jak to robiłam ze starym pudrem. To był błąd. Odcień Translucent jest idealny dla mojej cery, ale tylko solo, w połączeniu z BBkiem wyglądał mocno nienaturalnie i ciemno. Sam sprawuje się bardzo ładnie. Wyrównuje koloryt w taki sposób jak BB, stapia się ze skórą, nie osypuje i jest dość odporny na ścieranie. Nie powstrzymuje jednak mojego świecenia się, wiec po dwóch, trzech godzinach konieczne są małe poprawki tu i tam. Kontrowersyjny jest również jego zapach: mocny i zdecydowany, przypadnie do gustu osobom ceniącym klasykę, ale dla wrażliwych na zapachy może okazać się sporym minusem. Mnie on nie przeszkadza, czasem nawet lubię go sobie poniuchać, ot tak :) Ponarzekać mogę nieco na gąbeczkę, która dla mnie jest zbyt cienka i nie tak puchata, by umożliwić wygodne użycie, a w przypadku użycia na mokro, jednak by się przydała konkretna gąbka. Nakładany na mokro dużo lepiej matowi i jest jeszcze trwalszy, ale nie udało mi się pędzlem rozetrzeć go na tyle skutecznie, by uzyskać jednolitą, naturalnie wyglądającą warstwę, więc tę metodę pozostawiam bardziej wprawionym.











Cena: 19,99zł / 21g
Do kupienia TUTAJ



Zajrzyjcie tam koniecznie! Ilość promocji nie do uwierzenia! Znajdziecie tam większość popularnych marek, takich jak Burjois, Loreal, Max Factor, Revlon, Shisheido wszystko w bardzo konkurencyjnych cenach!!!

 

Bliskie spotkanie w The Secret Soap Store







Lubię poznawać nowe miejsca. A takie lubię w szczególności!
Biegając za czarnym mydłem natknęłam się w Bonarce na wyspę TSSS i już wtedy zachwyciły mnie piękne minimalistyczne opakowania, oryginalne zapachy. Czas (czyt. Bubal) nie pozwolił mi zagłębić się w szczegóły, więc bardzo mnie cieszy fakt, że pozwolono mi to doświadczenie nadrobić i to dwukrotnie! Pierwszy raz z moimi kochanymi rozblogowanymi mamami, zaś drugi raz z ekipą z Blogerskiej Majówki (:*).
Czym wyróżnia się TSSS?
30 lat w branży niesie za sobą ogromne pokłady doświadczenia, zaś w połączeniu z chęcią tworzenia kosmetyków wysokiej jakości musi dać świetny efekt! Wzornictwo, składy i funkcje kosmetyków są w stanie sprostać naprawdę wysokim wymaganiom współczesnych klientów.
Asortyment jest przebogaty: kremy, kosmetyki wspomagające wyszczuplanie, sole, mleka do kąpieli, olejki, peelingi i seria ozonowa dla skóry z AZS. To zaledwie początek listy i choć powierzchnia miejsca jest mała, sprytne jego urządzenie pozwoliło zmieścić cały asortyment (czasem trzeba się schylić w poszukiwaniu jakiegoś skarbu). Zmieściła się również mini tężnia, która czyni pobyt w sklepie równie zdrowym co przyjemnym doświadczeniem. Pomysłowym rozwiązaniem jest również oryginalna umywalka, która ułatwia testowanie wszystkich interesujących nas kosmetyków bez obawy, że braknie ciałka. Testować można w zasadzie wszystko: zapachy poszczególnych serii są dostępne w formie drewnianych kuleczek w kieliszkach nasączonych aromatem, większość kosmetyków ma swoje testery, które są bardzo dobrze oznaczone uśmiechniętymi czerwonymi buźkami.
Kolejna ważna rzecz: świadomy personel. Dziewczyny wiedzą co sprzedają, znają kosmetyki i potrafią dobrze doradzić. Są dyskretne: nie łażą za klientem, jeżeli  nie potrzebujesz pomocy, znikają (:3 nie znoszę nachalnych ekspedientek).
Same kosmetyki są u mnie we wstępnej fazie testowania (peelingi na wagę są boskie!) i spisują się wyśmienicie, mam nadzieję, że się to nie zmieni!


Strefa testowania - genialny pomysł! Nawet biegnąc na tramwaj zdążysz wypróbować jakiś kremik!

Wygląda jak prawdziwy miodzio! 







Peelingi na gałki. Ponoć często są mylone z lodami :)





Na  tej wyspie znajdziecie nowości

 Kokosowy zakątek


 Pani Joanna - skarbnica wiedzy o firmie :)


 Kuleczki do niuchania





 Sole do kąpieli na wagę


 Mleka do kąpieli na wagę



 Zielona kawa, która wspomaga odchudzanie to nic innego jak kawa przed procesem wypalenia, lecz różnica w działaniu - ogromna!




 Seria z olejem arganowym




Panowie też mają swój "mięski" kącik 



 A tak właśnie wygląda niepalona kawa...








 Pani Joanna po raz wtóry



 Jeśli szukacie czegoś na prezent, walcie jak w dym


 Tężnia w sklepie







 Seria ozonowa dla osób z AZS


 Tak, w składzie ma shit elefant i ponoć działa obłędnie






 Ta niepozorna kuleczka działa cuda! Jeden z najprzyjemniejszych peelingów jakich używałam, choć zapach ma bardzo oryginalny, nie każdemu się on podoba














http://www.spakosmetyki.pl/




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...