Człowiek małej wiary ze mnie. Przy
testowaniu olejku arganowego jeszcze nie dojrzałam do odrzucenia kremów i zdać
się całkowicie na czystą i prostą naturę. Pomimo usilnych starań nie udało mi
się jednak opanować mieszanej cery ani zwiększyć w skuteczny sposób jej
nawilżenia. Rarity
podsunęła mi pomysł na nawilżanie olejkiem, a jako że miałam okazje podziwiać
na własne oczy efekty, zgłębiłam temat i zaryzykowałam: na ponad miesiąc
zrezygnowałam z kremów i stosowałam wyłącznie olejek Jojoba, który wydawał się
idealnym remedium na problemy mojej buźki.
Opakowanie
30ml olejku znajduje się w
plastikowej, ciemnej buteleczce, zaś ta w kartoniku. Moje opakowanie nie miało
ani słowa po polsku, ale wszystkie informacje znalazłam TUTAJ. Buteleczka jest
zatkana korkiem z maleńkim otworem, który pozwala na bezproblemowe wytrząśnięcie
odpowiedniej ilości olejku na dłonie.
Zapach
Nie posiada
Skład
100% olejku Jojoba
Konsystencja
Oleista – szalenie wydajna: po trzech
miesiącach codziennego stosowania ( 1mc 2 razy dziennie, 2mce 1-2 razy dziennie)
zużyłam mniej niż pół buteleczki.
Działanie
Zwaliło mnie z nóg.
Wiadomo, że to, co producenci opisują,
obiecują i zapewniają pozostaje przeważnie w sferze marzeń, zaś stosując produkt
czasem więcej nam się wydaje, niż faktycznie się dzieje. Szybkość wystąpienia
pierwszych widocznych efektów, ich długotrwały charakter i całkowita zmiana
właściwości mojej skóry są zadziwiające.
Pierwsze pozytywne wrażenia to:
natychmiastowe nawilżenie, szybkie wchłanianie się i pozostawianie minimalnego,
nietłustego filmu. Po kilku godzinach możemy zauważyć, ze skóra wciąż jest tak
samo świetnie nawilżona, po kilkunastu godzinach nie zmienimy zdania, nawet spacerując
przy niesprzyjającej pogodzie, czy spędzając dziesięć godzin w klimatyzowanym pomieszczeniu o minimalnej
wilgotności. Nieźle, co? Najlepsze jednak dopiero przed nami: nie dalej jak po
tygodniu zauważyłam, że ilość niedoskonałości bardzo się zmniejszyła. Aktualnie
ze zdziwieniem przyjmuję sporadyczne ukazanie się ich, przeważnie buzia jest
gładka jak stół. Używałam od dawna, regularnie czarnego mydła i nie dokonało ono tak spektakularnego dzieła
jak olejek Jojoba. Teraz mogę się cieszyć piękną, promienną skórą ze
ściągniętymi, czystymi porami. Olejek ten zmniejszył również wydzielanie serum –
już nie muszę biegać co dwie godziny, albo i częściej – matowić skóry. Nie jest
ona idealnie matowa, raczej wygląda jakbym użyła odrobinki rozświetlacza. Nie
muszę nakładać jednak podkładu ani kremu BB – koloryt jest idealnie wyrównany
(jeżeli jednak mi się to zdarza, nie muszę zmywać olejku, mogę spokojnie
nałożyć po kilkunastu minutach od aplikacji). Już połowa tych efektów zadowoliłaby mnie. Tak fenomenalnego działania
zupełnie nie oczekiwałam i każdego dnia nie mogę się nim nadziwić i nacieszyć.
Włączyłam już do pielęgnacji inny krem, aby skóra się nie znudziła tym
olejkiem, ale na separację nie jestem gotowa i nie wiem, czy kiedykolwiek będę :)
Cena: od 18,50zl/30ml (gdyby kosztował
dwie stówy, byłby tego wart)