Mój stary tusz kończy żywot... Nogi poniosły mnie więc dzisiaj w poszukiwaniu następcy i mój wybór padł na to ustrojstwo.
Dlaczego? Dlatego, że jako jedyny po odkręceniu na szczoteczce nie miał grudek tuszu! Nie wiem jak mogłam wcześniej nie zwrócić na to uwagi. Słyszałam , że jeżeli stary tusz zaczyna się zbijać, trzeba wkroplić odrobinę kropli do oczu i po sprawie. Próbowałyście takiego sposobu?
Porównanie do lalczynych rzęs, nie powiem, też na mnie podziałało. Jeszcze go nie testowałam, na razie prezentuję go wam. Coś może o nim wiecie?
Nie znam, ale czekam na fotki Twoich rzęs pomalowanych właśnie tym tuszem :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo...
UsuńPierwszy raz na oczy widzę taki tusz. Do starych wysuszków dodawałam czasami jakiś tłusty krem, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł :(
OdpowiedzUsuńJa w życiu nie rozcieńczałam, ale gdybym znalazła jakiś cud nad cudy, pewnie bym tak zrobiła.
UsuńSłyszałam o tym pomyśle z kroplami :)
OdpowiedzUsuńA tuszu nie znam. Ciekawa jestem jak sie będzie prezentował na rzęsach :D
Ja też jestem ciekawa, chyba go wypróbuję, zanim stary się skończy.
UsuńTakże po raz pierwszy go widzę...
OdpowiedzUsuńWłaśnie już go widziałam na blogach, ale dopiero będzie testowany
Usuńnic Ci o nim nie powiem, bo jest dla mnie nowością.
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
za jakiś czas sama się na własnej skórze przekonam :)
Usuńnie znam tego tuszu, ciekawe jak sie spisze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dobrze
UsuńTusz się okropnie kruszy i jest nietrwały. Niestety...
OdpowiedzUsuńO kurcze... Ale jeszcze mam nadzieję...
Usuńno ciekawa jestem Twojej opinii jeszcze go nie miałam przyjemności uzywac
OdpowiedzUsuń