Nie ogarniam swoich nóg. Nie ma
mrozów, ochłodziło się dopiero kilka dni temu, a one już wariują. Po prysznicu
czuje się ok. przez jakieś dwie, trzy godziny, później zaczynają niemiłosiernie
swędzieć, przestałam wiec z daleka omijać parafinę, prychać na nią i fuczeć. Nie
uważam jej za cenny składnik, nie mogę jednak odmówić jej tych zalet, że jest
całkowicie nieszkodliwa dla naszego zdrowia i że świetnie radzi sobie z utratą
wilgoci.
Opakowanie
Duży
słój zamykany na twist. Bardzo wygodne opakowanie, Naklejki niestety nie są
odporne na wodę, więc z czasem tracą na estetyce. Na opakowaniu znajdziemy
informacje o składzie, sposobie użycia i niektórych składnikach.
Zapach
Osobiście kojarzy mi się kadzidełkami zaprawionymi jakąś chemią,
niezbyt przyjemny, jednak da się do niego przyzwyczaić.
Konsystencja
Zwarta. W peelingu da się „rzeźbić” –
dowolnie układać go palcami, jeżeli najdzie nas taka ochota. Dobrze trzyma się
skóry, nie ucieka i nie osypuje się, co wpływa pozytywnie na jego skuteczność.
Działanie
Przede wszystkim sięgając po ten
peeling mamy do czynienia z dobrym zdzierakiem. Drobinki intensywnie masują skórę i pozostawiają ją gładką. Nie zsuwają się z ciała, nie osypują. Zapach nie jest zbyt przyjemny, ale, jak już wspominałam, da się do niego przyzwyczaić. Pozostawia na skórze tłusty film, na szczęście nie jest to gruba, solidna powłoka i dość szybko "znika". Pozostawia również efekt na wannie i w wodzie: białe, jakby mydlinowe szumowiny, które wyglądają po prostu ohydnie. Chociaż w kąpieli wyglądają paskudnie łatwo się je spłukuje prysznicem i nie mają żadnego znaczenia dla efektu kosmetycznego. Obecność parafiny wyklucza go jako kosmetyk używany od pasa w górę, przez wzgląd na moją skłonność do zapychania i wyprysków wszelakich. Parafina jest jednak moim sprzymierzeńcem w pielęgnacji dolnych, bardzo przesuszonych partii ciała. Peeling jest dobrym miejscem na umieszczenie jej, ponieważ parafina lubi rozleniwiać skórę i nawet na suche partie nie powinna być stosowana często, wiec taki peeling, który robi się raz, dwa razy w tygodniu wydaje się być odpowiednim nośnikiem. Peeling dość ładnie nawilżał, ale tylko dopóki pogoda była piękna, słoneczna i ciepła, teraz niestety bez dodatkowego nawilżenia nie mam co marzyć o wyjściu z domu bez uczucia swędzenia na łydkach - niestety... Największymi jego zaletami są zwarta konsystencja i dobre właściwości ścierne. Niestety wraz z zimą jego dobra passa się kończy w mojej łazience.
Cena: 13,15zł/350g
Do kupienia TUTAJ
mi parafina nie szkodzi,ale ogólnie nie lubię tłustej powłoki jaką pozostawia
OdpowiedzUsuńchoć ten peeling może i bym chciała wypróbować
Takie zdzieraczki bardzo lubimy :)
OdpowiedzUsuńjestem baardzo ciekawa zapachu ;)
OdpowiedzUsuńWygląda ładnie, choć pewnie oczekiwałabym od niego ładnego zapachu.
OdpowiedzUsuńJa też zawsze zimą i jesienią mam problem z przesuszonymi łydkami... Dobrze, że ten peeling pomógł Ci w walce z tym problemem ;)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie miałam. Na razie mam zapas peelingów. Mnie parafina w składzie kosmetyków do ciała na szczęście nie przeszkadza. Twarz niestety jest mega podatna na zapychanie :(
OdpowiedzUsuńraczej po niego nigdy nie sięgnę : p
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie, bardziej jak coś do zjedzenia niż do ciała ; ))
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze jego passa sie u Ciebie konczy, bo prezentuje sie fantastycznie :) Chetnie bym wyprobowala ;)
OdpowiedzUsuńWidać, że dobrze zdziera, fajna zbita konsystencja. Nie miałam jeszcze kosmetyków tej marki
OdpowiedzUsuńchcę od Ciebie te spróchniałe deski :p
OdpowiedzUsuńNie lubię parafiny w peelingach ;/
OdpowiedzUsuńJa też mam często problem swędzących nóg :/
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę robić sobie takie peelingi sama w domu :)
OdpowiedzUsuńPodchodzę ostrożnie do peelingów z parafiną, bo lubią zostawiać charakterystyczną warstewkę o której i Ty wspomniałaś :(
OdpowiedzUsuńChyba też muszę sięgnąć po jakiś solidny peeling, bo mam ten sam problem, co Ty.
OdpowiedzUsuńmoże za często robisz peelingi i dlatego tak swędzą? naskórek jest zniszczony i przez to
OdpowiedzUsuńhttp://jzabawa11.blogspot.com/
Ja lubię takie ścieraki :-) jestem gruboskórna :-)
OdpowiedzUsuńja szczerze nie znoszę parafiny, ale czasami używam, głównie w produktach tego typu (nigdy w kremach). Ale przypomniałaś mi, że kończy mi się peeling :D
OdpowiedzUsuńOo widzę coś dla siebie. :D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo kusząco! Bardzo polubiłam cukrowe peelingi. Ostatnio zaczęłam tworzyć je sama :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja nie wiem czemu, ale peelingi zdzieraki uwielbiam najbardziej używać na nogach :) szkoda że jest nie wystarczający
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie zdzieraki ;)
OdpowiedzUsuń