Ciekawa jestem czy często używacie
czegoś takiego jak baza pod makijaż. Lenistwo i chroniczny brak czasu często skazywał
mnie w konsekwencji na częste poprawki makijażu i tym większe marnowanie cennego
czasu. Obawiałam się trochę obciążenia skóry, zwłaszcza, ze jej kondycja
została solidnie nadwątlona szemranym związkiem z mydłem Aleppo. Aneta Flow jednak
niczego w świecie kosmetyków się nie boi (prawie niczego) i przetestowałam bazę
pod makijaż. Możecie odetchnąć z ulgą: buźka tylko zyskała!
Opakowanie
Kartonik z opisem i składem, w
środku poręczna plastikowa buteleczka z pompką. Otwór i mechanizm są dobrze
dopasowane do konsystencji kosmetyku. Na buteleczce nadruki, które nie schodzą
nawet przy mocnym skrobaniu paznokciem
Konsystencja
Żelowa, zwarta lecz nie gęsta,
widoczne pęcherzyki powietrza. Miękka, świetnie się rozciera, pozwala na
dotarcie wszędzie, gdzie jest potrzebna i zostawia na to odpowiednią ilość
czasu.
Zapach
Ciepły, słodkawy, przyjemny i mało
wyczuwalny
Działanie
Baza pod makijaż Prelude Ingrid jest
bardzo wygodna w użyciu: buteleczka dobrze leży w dłoni, łatwo nacisnąć pompkę,
zaś jedno naciśnięcie daje nam ilość kosmetyku jaka wystarczy na nałożenie na
całą twarz. Tu zaczyna się magia (jak dla mnie :D) w momencie rozsmarowania
traci konsystencję i zamienia się po prostu w gładkość. Tę gładkość rozcieramy
tam gdzie potrzeba i bez pośpiechu, baza nie znika w tajemniczy sposób, nie
wchłania się, za to bardzo, bardzo wygładza i „osiada” na skórze. Jedwabista gładkość
cery niezwykle ułatwia nałożenie podkładu, zwiększa precyzję dając nam sporą ilość
czasu na wykonanie całej procedury, nie musimy się bać, że nie zdążymy
rozetrzeć go na granicy szczęki, czy w okolicy włosów. Ta baza pod makijaż daje
nam kilka godzin zapomnienia. W czasie aktywnych dni, gdy nie poprawiam co
chwilkę makijażu, a jedynie „kukam” w lusterko zauważyłam, ze makijaż trzyma
się bardzo dobrze kilka godzin (bez bazy przeważnie po dwóch godzinach musiałam
przypudrować to i owo). Funkcja matująca działa bez zarzutu, zdziwiło mnie to
pozytywnie, przeważnie matowanie okupowałam sucha skórą na policzkach
i skórkami na nosie, tymczasem w tym przypadku nie mogę narzekać na brak
nawilżenia, czy wręcz wysuszanie. Najważniejsze: nie zapycha! Co przeżyłam
ostatnio wiecie, moja skóra wraca do normy i baza pod makijaż Prelude Ingrid
nie zakłóciła tego procesu, powoli, powoli coraz mniej nieproszonych gości, od
kilku dni nie widzę także nowych. Jakoś nie wyobrażam sobie teraz makijażu bez
bazy...
Cena: 10,49/ 30ml
Do kupienia TUTAJ
Do kupienia TUTAJ
Miałam i bardzo ją lubiłam:) Jak za 10 zł jest bardzo dobra;)
OdpowiedzUsuńCena jest jej wielka zaletą, jednak nie największą :)
UsuńI jaka niedroga ta baza:) Aż mam na nią chęć :)
OdpowiedzUsuńTakie recenzje lubię pisać!
UsuńMuszę ją wypróbować, tym bardziej, że stoisko Ingrid mam pod nosem, a cena tak niska :) Czytałam o tej bazie jak na razie same pozytywne recenzje :
OdpowiedzUsuń)
To naprawdę super produkt
Usuńcudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJa jakoś rzadko używam bazy, ale może gdybym ją wypróbowała, też bym polubiła ;)
OdpowiedzUsuńJa również nie używałam, ale teraz nie mogę, no nie mogę ;)
Usuńjeszcze nie miałam, ale wydaje się fajna jak za te pieniądze ;)
OdpowiedzUsuńNawet gdyby kosztowała dużo więcej, wciąż miałabym o niej dobre zdanie :)
Usuńbrzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńAno tak właśnie jest :)
UsuńPrzymierzam się do zakupu tej bazy ;)
OdpowiedzUsuń