Od pewnego czasu nieśmiało szukałam
dla siebie szminki. Poszukiwania w sklepach kosmetycznych uważam za mega
niewypał z uwagi na wątpliwa higieniczność testowania koloru. Co z tego, że
zetrzemy na dłoni odrobinę szminki – testera, skoro bakterie to dość żwawe
maluszki i pewnie panoszą się w całej pomadce już po kilku dniach od wystawienia
na półkę, a między baśnie można włożyć testowanie za pomocą jednorazowych
pałeczek (jeszcze nie widziałam, by ktoś tak robił – zresztą po co, skoro, aby to miało jakikolwiek sens, musieliby tak
czynić wszyscy). Koniec końców kilka nieudanych podejść sprawiło, że zdałam się
na łut szczęścia i pomadkę tę wybrałam sobie w ciemno.
Opakowanie
Zafoliowane (mamy pewność, ze
dostajemy w pełni higieniczny produkt),
na folii nadrukowany jest skład.
Opakowanie metalowe, zamykane na magnes, który trzyma naprawdę dobrze!
Zapach
Delikatny, słodki, kojarzy się z
migdałami, wanilią, ale w bardzo stonowanej wersji.
Konsystencja
Bardzo kremowa, gładko sunie po
ustach, zostawia jednolity ślad.
Działanie
Od roku mniej więcej szukałam
pomadki, która jedynie wzmocniłaby naturalny kolor moich ust. Nie wiedziałam, że
szukanie tego produktu może być tak trudne! Tym razem był to strzał w dziesiątkę!
Trafiłam na swój osobisty ideał. Po pierwsze: konsystencja – idealnie kremowa, „płynie”
po wargach, rozkładając się na nich równomierną warstwą. Nie zbiera się w
załamaniach, nie podkreśla suchych skórek, lecz wręcz odwrotnie: błyskawicznie
nawilża, łagodzi i wygładza usta, zaś efekt samego nawilżenia utrzymuje się bardzo długo. Czego można chcieć więcej? Pięknego koloru? Tak
jak się spodziewałam po żelowej pomadce, nie jest bardzo mocno napigmentowana i
pomimo, jak mogłoby się wydawać, mocnej barwy, jej moc na ustach łagodnieje i barwa
robi się lekko transparentna. Efektu, jaki daje ta pomadka nie udało mi się
idealnie odwzorować na zdjęciu: barwa wyszła zbyt różowa. W rzeczywistości jest
to odcień odrobinę ciemniejszy niż mój naturalny kolor. Z trwałością słabo –
ledwo, ledwo przetrzyma herbatę (lecz przecież nie jest to tradycyjna szminka –
raczej coś pomiędzy balsamem a szminką). Producent wspomina o dodatkowym
efekcie błyszczyka – usta faktycznie są połyskliwe, ale w bardzo delikatny,
satynowy sposób. Usta odrobinkę się lepią, choć jest to uczucie tak nienachalne, że zdałam sobie z tego sprawę dopiero pisząc ten post, zaś jestem wyjątkowo wyczulona na lepienie się ust - nie znoszę. Jelly Kiss IsaDora jest moim pomadkowym numerem jeden!
Cena: 36-52,9zł/4g
Znaleźć tę pomadkę możecie w perfumeriach Douglas
(52,9zł) i innych drogeriach tradycyjnych i internetowych. TUTAJ
znalazłam ja w cenie 36zł.
Linki:
podobne były kiedyś z catrice, jednak wszystkie oddałam przyjaciółce. Ja wolę jednak kolor : )
OdpowiedzUsuńJa lubię słabe kolory, nie jest mi zbyt do twarzy w mocnych :)
UsuńPodoba mi się ta pomadka , nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńMnie również :)
UsuńSuper że szminka była zafoliowana. Ładnie wygląda na ustach chociaż zupełnie inaczej wyobrażałam sobie kolor po nałożeniu :D.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś zadowolona :) cena w promocji bardziej przystępna.
Bardzo ważne jest takie zapakowanie produktu, by nikt nie mógł się do niego dostać przed nami :)
UsuńSuper, już mi narobiłaś na nią chętki! Teraz tylko czekać na jakąś promocję!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Trzeba kupować z głową :)
Usuńkolorek całkiem przyjemny
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba!
UsuńOj, chyba mnie skusiłaś... Też zazwyczaj kupuję pomadki w ciemno, bo nie wyobrażam sobie korzystać z testerów po kimś. Nie ma lepszego sposobu, żeby zafundować sobie opryszczkę.
OdpowiedzUsuńNa szczęście na opryszczkę jestem odporna, ale na wszystko inne raczej nie :)
UsuńBardzo ładnie prezentuje się na ustach :]
OdpowiedzUsuńŚliczna pomadka, pasuje do Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zarówno opakowanie jak i zawartość. Brałabym! <3
OdpowiedzUsuńmyślałam że bedzie bardziej wyrazista, ale efekt bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuń