Maseczka ta towarzyszy mi naprawdę
od bardzo, bardzo dawna. Wydaje mi się, że niektóre niedoskonałości mojej cery
są wynikiem lenistwa i zaniechania regularnego jej stosowania. Kiedyś uparłam się
na nos i kładłam maseczkę kilka razy dzień po dniu, efekt: zero czarnych
kropek. Jest rewelacyjna, ale przygotujcie się na niezbyt miłe doznania w
trakcie jej prac nad waszą skórą…
Zwłaszcza, jeżeli do jej rozrobienia
użyjecie samej wody!
Opakowanie
Plastikowy słoik zamykany nakrętką.
W środku brak dodatkowego zabezpieczenia w postaci folii. Całość miła
estetycznie, prosta, znajdziecie na nim informacje o produkcie, sposób
przygotowania i skład (Marrocan Lava Clay)
Zapach
Na sucho takowego nie posiada, po
rozrobieniu czuć bardzo leciutki zapaszek: ni to przyjemny ni to drażniący.
Konsystencja
Przygotowana według przepisu jest
właściwie pastą, nie maseczką, rozrobiona w proporcjach 1:2 (glinka :woda)+olejek
przybiera konsystencję dużo łatwiejszą do nałożenia, ale równie skuteczną.
Działanie
Koszmar i rewelacja.
Maseczkę najłatwiej nakłada się pędzlem.
Bardzo dobrze trzyma się skóry, nie spływa, pozwala na wykonywanie zwyczajnych
czynności. Początkowo, gdy jest mocno wilgotna, czuć miły chłodek, który
stopniowo zamienia się w spięcie skóry, swędzenie spowodowane kurczeniem się i
pękaniem maseczki. Gdy zasycha ciężko powstrzymać się przed krzywieniem się i
robieniem dziwnych min, byle tylko przestało swędzieć. Można tego uniknąć nie dopuszczając
do jej wyschnięcia. Po wyschnięciu maseczka osypuje się, ale nie na tyle równomiernie,
by ją zetrzeć, bez wody się nie obejdzie, najlepiej mocno ciepłej. Chrońcie
usta wasze! Nie wypłukuje się łatwo i przyjemnie, gdy się tam dostanie. Bardzo
lubi czepiać się włosów i topornie idzie ich oczyszczanie. Po zmyciu glinki spodziewajcie się ognia na
twarzy przejawiającego się i w dziwnie ciepłej buzi i w ognistej barwie, która utrzymuje
się dość długo. Te wszystkie fantastyczne wydarzenia, które wielokrotnie stały
się moim udziałem powodują, że chcę wam przekazać jedną mądrą myśl: ładujcie w
nią szczodrze olejek! Producent zaleca, by była to niewielka ilość, ale
niewielka ilość, którą raz spróbowałam dodać nie zmieniła nic, więc teraz
dodaję do niej kilka solidnych strzepnięć. Świetnie sprawdza się w tej roli arganowy, który po prostu genialnie
współgra z tą glinką. Maseczka zmywa się o wiele łatwiej niż bez niego, w
suchej wersji nie mogłam się jej pozbyć bez tarcia niektórych miejsc gąbką, co
dodawało jeszcze ognia. Po zastosowaniu skóra jest jedynie lekko różowa,
rewelacyjnie oczyszczona i gładziutka. Mam wrażenie, że maseczka w towarzystwie
olejku arganowego oczyszcza lepiej niż bez niego. Jeżeli jednak nie wkropicie żadnego
i tak możecie się spodziewać świetnie oczyszczonej skóry. Bez wahania mogę nazwać
jej oczyszczające właściwości spektakularnymi!!! Takich efektów nie dała mi
żadna inna oczyszczająca maseczka NIGDY! Dobrze nawilża, zwęża pory, złuszcza
również martwy naskórek. Cud miód i
malina!
Cena: około 20zł/100g
Organique znajdziecie TUTAJ.
Interesujący produkt. Ja wprawdzie nie potrzebuję jakiegoś mocnego oczyszczenia, a z ty, którego moja skóra wymaga, radzą sobie maseczki z Avon (tak, wiem, to zupełnie inna półka), nie wykluczam jednak, e kiedy się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńJa raz wymagam a raz nie. Zmienia się to na tyle często, ze muszę ją zawsze mieć w domku
UsuńJa mam glinkę z alg i zauważyłam, że jak ją dłużej przytrzymam to mam zaognioną twarz jak po poparzeniu, ale efekty są niesamowite!
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, glinka z alg...
UsuńRzeczywiście twarz jest bardzo zaczerwieniona, nigdy nie widziałam takiego efektu po glince. Również nigdy nie dodawałam olejku, a zmywanie jest dla mnie zawsze zmorą :D.
OdpowiedzUsuńFajnie, że się sprawdza. Strzelam, że nie dostanę jej stacjonarnie? :)
Dostaniesz, w każdym butiku Organique. Na stronie powinna być lista sklepów
Usuńbardzo lubię glinki, nigdy nie dopuszczam do ich zaschnięcia, spryskuję twarz hydrolatem jak tylko czuję jakieś ściągnięcie. nie lubię tego uczucia. oo tak, warto dodawać olejki.
OdpowiedzUsuńTeż to teraz bedę praktykować, za Twoja radą
UsuńJa glinki zawsze spryskuje woda w aerozolu evian : )
OdpowiedzUsuńWłaśnie, zapomniałam o wodach teramlnych
UsuńMi jakoś ta glinka nie odpowiada. O wiele bardziej wolę zieloną lub żółtą ;)
OdpowiedzUsuńTakich jeszcze nie próbowałam
UsuńO i w cale nie jest taka doga, warto się za nią rozejrzeć :]
OdpowiedzUsuńCenowo też jest spoko :)
UsuńAle ja mam wrażliwa skórę twarzy i naczynka popękane, myślisz że będzie dobre to dla mnie ?
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia, moze lepiej byś wypróbowała różową glinkę?
UsuńNigdy nie miałam żadnej glinki, ale wyczuwam mały napad na organique :) Popatrzę na tę glinkę i pewnie ją kupię :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na nią lata temu, całkiem przypadkiem, jestem uzależniona
Usuńnie miałam nigdy niestety...
OdpowiedzUsuńOj, to szkoda
UsuńW szkole kosmetycznej nas uczyli, że można zwilżać taką zasychającą maseczkę wodą w sprayu albo nałożyć na nią wilgotną chusteczkę, aby złagodzić dyskomfort.
OdpowiedzUsuńTak muszę zacząć w końcu robić, dzięki!
UsuńMam glinkę inną w domu i innego producenta, ale ostatnio też po trudach zmycia miałam skórę strasznie czerwoną i podrażnioną. Muszę w takim bądź razie spróbować dodać do mojej maseczki jakiś olejek może wtedy będzie lepiej :) Pozdrawiam i dziękuję za wizytę u mnie :)
OdpowiedzUsuńOlejek potrafi zdziałać cuda!
UsuńMam tą glinkę i bardzo lubię, ale nie Organique, tylko taką importowaną z Maroka :) Nie powinnaś dopuszczać do wyschnięcia glinki na twarzy, to źle działa. Trzeba twarz spryskiwać co jakiś czas, aby glinka nie wyschła. Jak dopuszczasz do wyschnięcia, to właśnie są takie efekty.
OdpowiedzUsuńTeraz juz tak zamierzam działa. Ta też niby jest prosto z Maroka :)
Usuńpiękne zdjęcia zrobiłaś ;)
OdpowiedzUsuńmoja twarz dobrze się ma bez glinek, więc nie próbowałam ;) Ale polecam też wodę różaną do spryskiwania glinki, podobno dobrze działa :)
Mam wodę różaną, ale z takim miksem zapachowym chyba bym nie dała rady...
Usuńja bardzo lubię glinki i na tą chętnie się skusze ;)
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię :)
UsuńGlinki uwielbiamy, ale tego produktu nigdy nie mieliśmy i nie słyszeliśmy o nim:)
OdpowiedzUsuńMoże nadszedł czas, by to nadrobić? ;)
UsuńNigdy nie stosowałam glinki. Pozdrawiam : ) jusinx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzakochasz się, gdy spróbujesz
UsuńNie zaryzykowałabym moich naczynek nawet jakby ta glinka miała zlikwidować wszelkie niedoskonałości i odetkać wszystkie pory. Ogień!
OdpowiedzUsuńDo naczynkowej jest różowa ponoć dobra
Usuńpo przeczytaniu tego artykułu się skusiłam i nie żałuję ta glinka jest świetna
OdpowiedzUsuń