środa, 30 kwietnia 2014

ISADORA Jelly Kiss - żelowa pomadka - 52 Rose Blush






Od pewnego czasu nieśmiało szukałam dla siebie szminki. Poszukiwania w sklepach kosmetycznych uważam za mega niewypał z uwagi na wątpliwa higieniczność testowania koloru. Co z tego, że zetrzemy na dłoni odrobinę szminki – testera, skoro bakterie to dość żwawe maluszki i pewnie panoszą się w całej pomadce już po kilku dniach od wystawienia na półkę, a między baśnie można włożyć testowanie za pomocą jednorazowych pałeczek (jeszcze nie widziałam, by ktoś tak robił – zresztą po co, skoro,  aby to miało jakikolwiek sens, musieliby tak czynić wszyscy). Koniec końców kilka nieudanych podejść sprawiło, że zdałam się na łut szczęścia i pomadkę tę wybrałam sobie w ciemno.

 
lakier na paznokciach:

Opakowanie
Zafoliowane (mamy pewność, ze dostajemy w pełni higieniczny produkt),  na folii nadrukowany jest skład.  Opakowanie metalowe, zamykane na magnes, który trzyma naprawdę dobrze!

Zapach
Delikatny, słodki, kojarzy się z migdałami, wanilią, ale w bardzo stonowanej wersji.

Konsystencja
Bardzo kremowa, gładko sunie po ustach, zostawia jednolity ślad.




Działanie
Od roku mniej więcej szukałam pomadki, która jedynie wzmocniłaby naturalny kolor moich ust. Nie wiedziałam, że szukanie tego produktu może być tak trudne! Tym razem był to strzał w dziesiątkę! Trafiłam na swój osobisty ideał. Po pierwsze: konsystencja – idealnie kremowa, „płynie” po wargach, rozkładając się na nich równomierną warstwą. Nie zbiera się w załamaniach, nie podkreśla suchych skórek, lecz wręcz odwrotnie: błyskawicznie nawilża, łagodzi i wygładza usta, zaś efekt samego nawilżenia utrzymuje się bardzo długo. Czego można chcieć więcej? Pięknego koloru? Tak jak się spodziewałam po żelowej pomadce, nie jest bardzo mocno napigmentowana i pomimo, jak mogłoby się wydawać, mocnej barwy, jej moc na ustach łagodnieje i barwa robi się lekko transparentna. Efektu, jaki daje ta pomadka nie udało mi się idealnie odwzorować na zdjęciu: barwa wyszła zbyt różowa. W rzeczywistości jest to odcień odrobinę ciemniejszy niż mój naturalny kolor. Z trwałością słabo – ledwo, ledwo przetrzyma herbatę (lecz przecież nie jest to tradycyjna szminka – raczej coś pomiędzy balsamem a szminką). Producent wspomina o dodatkowym efekcie błyszczyka – usta faktycznie są połyskliwe, ale w bardzo delikatny, satynowy sposób. Usta odrobinkę się lepią, choć jest to uczucie tak nienachalne, że zdałam sobie z tego sprawę dopiero pisząc ten post, zaś jestem wyjątkowo wyczulona na lepienie się ust - nie znoszę.   Jelly Kiss IsaDora jest moim pomadkowym numerem jeden!











Cena: 36-52,9zł/4g
Znaleźć   tę pomadkę możecie w perfumeriach Douglas (52,9zł) i innych drogeriach tradycyjnych i internetowych. TUTAJ znalazłam ja w cenie 36zł.

Linki:







poniedziałek, 28 kwietnia 2014

LAMBRE kredka do oczu E08



 



Całe życie byłam wierna czarnemu kolorowi kredek do oczu. Właściwie nie wiem czemu tak bardzo stroniłam od innych kolorów, jak chociażby brązów, skoro najbardziej cenię natural look i staram się, by mój codzienny makijaż był jak najmniej widoczny, za to podkreślał naturalne piękno. Ocknęłam się wraz z ta kredką. Zdałam sobie sprawę, że nigdy nawet nie rozważałam użycia innego koloru do robienia kresek (eh, te przyzwyczajenia). Ciekawe ile z nas tak ma, ze nie użyje innego koloru, bo … yyyy… bo nie.




Opakowanie
Drewniane, zamykanie od strony kredki metalowe, plastikowe od strony gąbeczki.

Zapach
Wyjątkowo delikatny, ciepło drewniany, niemal niewyczuwalny

Konsystencja
Miękka, jednolita.




Działanie
Kredka bardzo miękka w użyciu, jednak rozciera się równomiernie i nie brudzi. Kolor pojawi się tylko tam, gdzie chcecie i będzie on równy, bez ciemniejszych grudek. Łatwo się struga (tego się boję najbardziej), nie łamie się i nie przylepia do temperówki, co mnie bardzo cieszy, bo miałam kilka przypadków takich opornych kredek, których wydajność była fatalna właśnie przez straty przy ostrzeniu. Kolor jest bardzo ciemnym brązem, który na powiece daje efekt naturalnego cienia, nawet bez rozcierania, które, swoją droga, dzięki gąbeczce jest bardzo łatwe. Dzięki kremowej konsystencji łatwo uzyskać jednolity efekt roztarcia. Kolor, jaki pozostawia na linii wodnej jest troszkę słabszy, niż na górnej powiece, ale dość wytrzymały (choć kredka jest ogółem wrażliwa na dotyk i słabo zasycha). Grudek między rzęskami jest niewiele, ale nie udało mi się ich całkowicie uniknąć. Podsumowując, uważam że kredka świetnie spełnia swoją rolę  Bardzo ja polubiłam i chyba nieprędko powrócę do czarnych kredek :)









Cena: 9,90zł
Do kupienia TUTAJ




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...