Z
produktami Make Me Bio mam styczność po raz pierwszy. Nie wiem czemu,
ale jeszcze nie znając ich, nabrałam zaufania. Coraz więcej świadomych wyborów
w moim życiu, coraz większa wiedza. Dawno minęły czasy, gdy o skuteczności specyfiku
i zaufaniu do marki decydowała cena. Dziś liczy się dla mnie przede wszystkim
naturalny skład i najlepiej jak najkrótsza data ważności ( z pierwszym coraz
lepiej, z drugim wciąż słabo). Poprzedni krem, który stosowałam był świetny,
ale ciut za mało nawilżał. Po tym różanym cudeńku spodziewałam się mega
nawilżenia i cudów na kiju. Ciekawi jak to rzeczywistość zweryfikowała?
Opakowanie
Szklany zakręcany słoiczek,
zabezpieczony banderolą. Trwałe naklejki z podstawowymi informacjami: skład,
stosowanie, przeznaczenie
Zapach
Boski! Nie jestem fanką róży, ale
ten zapach zachwyca! Nie wiem co w sobie ma, ze tak mnie uzależnił. Bardzo,
bardzo różany i bardzo, bardzo przyjemny…
Konsystencja
Nierówna. Krem podchodzi wodą,
wierzchnia warstwa jest miękka, spodnia zbita. Zjawisko rozwarstwienia nie
przeszkadzało mi jednak w użytkowaniu kremu, ponieważ było znikome
Działanie
Zapach piękny! Konsystencja nieco
bardziej problematyczna, ale w gruncie rzeczy to nieistotny szczegół, którym
nie zawracałam sobie kompletnie głowy. Od pierwszego użycia zakochałam się w
nim i stosowałam go zarówno na dzień, jak i na noc. Krem bardzo ładnie się
rozprowadza, stosowałam przy tym masaż twarzy i nabierałam dwie porcje: osobną
na czoło, osobną na resztę twarzy. Wynikało to z szybszego wchłaniania się, niż
potrzebowałam, więc te z was, które mają gdzieś masaże będą również zadowolone.
Krem nie pozostawia tłustej warstwy. Wcale. Ani tyci tyci. Nie nazwałabym tego
matem – skóra jest powleczona delikatnym filmem, ale ten film nie ma żadnego
połysku! Po prostu bajka! Nigdy nie spotkałam się z tak rewelacyjnym skutkiem!
Buzia w jednym momencie zyskuje idealne nawilżenie i nie pokrwa się świecącym
filmem (jakiś tam film jest, ale znikomy i
- co najważniejsze – nie błyszczy się)! Nawilżenie jest wręcz
spektakularne, Skóra zyskuje niesamowity komfort, które to uczucie utrzymuje
się cały dzień, jakby świeżo po aplikacji. Zaraz po wchłonięciu się kremu można
przystąpić do makijażu, którego trwałość nie zostaje zakłócona strukturą kremu.
Krem różany Make Me Bio cechuje również dobra wydajność: nie trzeba wielkiej
kuli kremu, żeby dogodzić całej buzi. Długi czas byłam zadowoloną posiadaczką
mojego kremowego ideału, moja cera jednak przypomniała obie, że nie jest
przecież sucha i wrażliwa i mnie wysypało. Pojawiły się zaskórniki, zanieczyszczone
pory i nieproszeni goście, więc nieutulona w żalu przerzuciłam się na jego
kuzyna, bardziej odpowiedniego do mojego typu cery, ale za tym tęsknię jak
szalona. Za zapachem, genialnym nawilżeniem… Buuu…
Cena: 49zł/60ml
Do kupienia TUTAJ
Zapraszam was również na stronę Makemebio.com , gdzie znajdziecie bardzo dużo naturalnych, oryginalnych produktów (na co nie spojrzę, to chcę :( ) . Na Fejsie znajdziecie ich TUTAJ
Mam Orange Energy i też jestem zadowolona, ale też tęsknię za różaną wersją. Mam jeszcze połowę słoiczka, jak będzie się kończyć, koniecznie muszę kupić. :)
OdpowiedzUsuńJa powoli będę przeglądać ofertę sklepu
UsuńSzkoda, że cię po nim wysypało...
OdpowiedzUsuńAle niestety często tak się zdarza przy naturalnych kosmetykach.
Ja sama lubię naturalne, ale wiele z nich, zwłaszcza do twarzy, uczula...
Raczej bym tego na uczulenie nie zwaliła. Po prostu coś mnie zapchało :/
Usuńnp olej ze słodkich migdałów mocno zapycha a jest go sporo w tym kremie .
Usuńbardzo ciekawa recenzja :-)
PaulinaShow
Jeszcze nic nie miałam z tej firmy.. Fajnie, że mają naturalne produkty :)
OdpowiedzUsuńMnie również to cieszy
Usuńja na razie denkuję pomarańczowy, ale jak przeczytałam o tym różanym zapachu to chyba szybciej go otworzę ;)
OdpowiedzUsuńNie mam pomarańczowego :(
Usuńciekawy kremik,i też bardzo lubię naturalne kosmetyki.
OdpowiedzUsuńKto nie lubi? Kto?
Usuńbardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda!
UsuńZapach ma naprawdę cudowny - taki kobiecy mocny intensywny :)
OdpowiedzUsuńJak nie przepadam za rózami, tak przepadłam
UsuńJeżeli i u mnie się sprawdzi to zostanie ze mną na zawsze.
OdpowiedzUsuńLepiej nie, skóra sie przyzwyczai i cos nawymyśla :)
Usuń