Cośtam kiedyś słyszałam, że są
miejsca na ziemi, gdzie z dobrym skutkiem używa się gałązki do mycia zębów. Pierwszy
raz natknęłam się na wzmiankę o tym sposobie w „Hebanie” Kapuścińskiego. To
logiczne, że w miejscu, w którym ograniczony jest dostęp do dóbr cywilizacji,
ludzie znajdują sposób, by zaspokoić swoje potrzeby. Nie od dziś wiadomo, że to
co inne, nie koniecznie znaczy gorsze, a nasze cywilizacyjne cuda nie raz
ustępują pola naturze. Miswak w moim domu stanowił najbardziej egzotyczny
element, jaki mogłam sobie wyobrazić. Przyzwyczajona do „tradycyjnych” metod
musiałam zapomnieć o wszystkim z czym kojarzyło mi się mycie zębów i otworzyć się
na nowe, inne…
Miswak to gałązka pochodząca z
drzewa arakowego. W krajach arabskich używana z powodzeniem od kilkuset lat do
higieny jamy ustnej . Miswak ceniona jest za przeciwdziałanie próchnicy,
wybielanie, kojenie bolesnych dziąseł. Zawiera szereg wartościowych składników, jak witamina C, jony fluoru i wapnia, mających szczególny
wpływ na dobrostan zębów (więcej TUTAJ).
Nie tylko składniki przyczyniły się do
powodzenia tej rośliny, lecz również niezwykła budowa: gałązka po namoczeniu,
odarciu z miękkiej kory i rozgryzieniu, staje się szczeciniasta doskonale
radząc sobie z szorowaniem zębów. Kora jest na tyle miękka, ze daje się przeciąć
paznokciem i paznokciem może zostać z niego usunięta (choć wszyscy się zarzekają,
ze robią to nożem, nie wiem po co…). Wystarczy nam do użycia odsłonić gałązkę
na długość 0,5cm, lecz jeżeli mamy problem z dotarciem do ostatnich zębów (dot.
zwłaszcza posiadaczy zębów mądrości) możemy obrać na dowolną, wystarczającą nam
długość. Następnie zalecają namoczenie (nie stosowałam, smak mi uciekał, a
lubię chrzanowy aromacik Miswaka jak koń owies) i rozgryzienie, aż uzyskamy coś
na kształt sztywnej miotełki. Tą miotełką szorujemy ząbki aż włókna się zużyją
i przestaniemy czuć chrzanowy posmak. Szczecinkę odcinamy, chowamy patyczek do futerału. Z czasem Miswak lubi wysychać i tracić objętość, wrzucenie do wody sprawi, ze będzie jak nowy (nie przesadźcie z czasem, bo robi się bez smaku). jedna sztuka wystarcza na około tydzień (jeżeli ucinacie po ok 0,5cm, 5 x dziennie). Pierwsze użycie zaowocowało
zaczerwienioną i podrażnioną okolicą ust, co nie powtórzyło się przy żadnym z
kolejnych zastosowań. Gimnastyki było sporo, ale za każdym razem coraz mniej. Czasem
nawet postowałam z kijkiem, korzystając z tego, że nie kapie mi pasta z pysia. Uwaga
– gryzienie wciąga! Co do działania: wybielenie zauważyłam dość szybko, ale nie
pogłębiało się ono, lecz utrzymywało na stałym poziomie. Wynika to pewnie z tego,
ze Miswak dużo lepiej radzi sobie ze starciem osadu z zębów niż szczoteczka,
pod tym względem absolutnie nie ma sobie równych. Długie godziny możemy się
cieszyć gładkimi zębami, ponieważ jego składniki zapobiegają tworzeniu się
osadu. Szczoteczka jest sztywniejsza niż w tradycyjnej szczoteczce, ale z uwagi
na przekrój wrażliwce nie musza bać się o zbyt mocne potraktowanie dziąseł,
ponieważ samo użycie uniemożliwia
szorowanie po dziąsłach bez namysłu, musi być to celowe (wypróbowałam –
jest ok, nie zedrze skóry). Miswak radzi sobie świetnie również z czyszczeniem
języka i policzków, a także przestrzeni międzyzębowych (sztywne włókna). Czy ma
jakieś wady? Troszkę trudno nim operować, wymaga zaangażowania. Moim osobistym
minusem jest brak miętowego wypalenia pysia, od którego jestem po ciąży
uzależniona i używam tylko jednej pasty, która jest naprawdę mocna w smaku,
dlatego nie mogę sobie odmówić chociaż dwóch sesyjek tradycyjnego czyszczenia. Cena
również nie zachęca, choć można mieć nadzieję, że wraz z rosnącą popularnością poleci
w dół. Wróżę Miswakowi świetlaną przyszłość w krajach szybko rozwijających się pod
względem ekologii (myślę, że nie muszę wyjaśniać ekologicznej wyższości gałązki
na plastikiem i chemią), mam nadzieję, że i Polska się do nich przyłączy i
skromne patyczki zagoszczą w naszych domach na szeroką skalę.
zapraszam was na stronę Ecotooth.pl, gdzie możecie zdobyć jeszcze więcej informacji na temat tego dzieła natury (słowo "produkt" tu kompletnie nie pasuje), a także zaopatrzyć się w niego. Miswak można dostać pojedynczo, w futerale, w pakietach, wszystkiego dowiecie się na stronie.
Ja pierniczę! Ile żyję na tym świecie pierwszy raz coś takiego na oczy widzę! Jestem pod wrażeniem!!
OdpowiedzUsuńMuszę to mieć - nie ma wyjścia MUSZĘ TO MIEĆ!! - SERIO~!
To tak jak ja!!koniecznie!:)
UsuńSupcio! Cieszę sie dziewczyny, że jesteście takie otwarte
UsuńWłaśnie wczoraj oglądałam zdjęcia tego cuda i zastanawiam się coby nie spróbować ;)
OdpowiedzUsuńpróbuj kochana!
Usuńo tego ani nie widziałam ani o tym nie słyszałam . Buzer bajer :D
OdpowiedzUsuńCoś zupełnie innego...
UsuńPierwszy raz widzę takie cudo na oczy. Pozdrawiam : ) http://jusinx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSpróbuj! :)
Usuń:O :O :O o jejkuuuuu.... nie słyszałam nigdy o takim cudzie ;)
OdpowiedzUsuńSerio? Tyle niesamowitości na świecie
Usuńo matko :-0 nie wiedziałam że takie coś istnieje ;-0
OdpowiedzUsuńIstnieje i działa! ;)
Usuńłoł ale dziwne !
OdpowiedzUsuńJak się już przełamiesz, przychodzi przyzwyczajenie
UsuńCiekawie wygląda,ale czy faktycznie skutkuje?Musiałabym sie zastanowić nad tym...Ale kto wie!
OdpowiedzUsuńZ firmą miałam niezbyt przyjemne konsultacje...
ja czytałam o podobnym drzewie dawno u Kapuścińskiego i zdecydowałam się od razu
Usuńo jejku... dziwnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńJak patyczek, albo pędzelek
UsuńZastanawiałam się kiedyś nad taką "szczoteczką", ale odkąd używam elektrycznej, to już mnie nic innego nie kusi.
OdpowiedzUsuńMnie jakos elektryczna nie przekonała. Niby wiem, ze jest skuteczniejsza od normalnej, ale chyba drażni mnie ta bezczynnosć...
Usuńmyślałam o nim ale w pracy jakoś nie dała bym rady grzebać nim w zębach:)
OdpowiedzUsuńNo tak na widoku to słabo to widzę, ale nie zajmuje więcej czasu niz tradycyjne szczotkowanie
OdpowiedzUsuńAaaaa! Super ;) Muszę spróbować, chociaż nadal w delikatnym szoku jestem ;) A dzieci mogą spokojnie stosować? Muszę doczytać, bo to może byłby sposób na dokładniejsze doczyszczenie u małego. Rozwaliłaś mnie tym postem :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO dzieciach niestety nie znalazłam żadnej informacji... :(
UsuńBardzo fajnie sie czyta Twoje recenzje, poszperałam troche w historii i ten post mnie wyjątkowo zaciekawił, bo jestem stomatologiem. Sama bym już nic więcej nie dodała:)
OdpowiedzUsuńPoza tym rozbawiło mnie jak napisałaś, ze możesz siedziec z tym przy komputerze bo pasta nie kapie;))) mam nadzieje, ze nie pobudzilam sąsiadow smiechem:) pozdrawiam